Pułapki rozwoju, czyli jak nie ulec presji samodoskonalenia
Jeszcze jeden kurs? Kolejne studia podyplomowe lub następny dyplom potwierdzający Twoje kompetencje? A może masz już wszystko czego potrzebujesz, by iść dalej?
Bycie sobą w świecie, który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem.
Ralph Waldo Emerson
Większość z nas dąży w swoim życiu, zarówno osobistym jak i zawodowym, do poczucia szczęścia, samorealizacji i spełnienia. Chcemy odkrywać swoje mocne strony i rozwijać umiejętności, by maksymalnie wykorzystać swój potencjał, realizować swoje pasje, marzenia i ambicje zawodowe. Trudno więc nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że inwestycja w rozwój to najlepsza możliwa inwestycja w siebie.
Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach wielkich możliwości, w których nie ma praktycznie żadnych ograniczeń, co do tego, kim możemy być, czego możemy się nauczyć i w jakim kierunku się rozwijać. Wszechobecne i od ręki dostępne kursy, poradniki, warsztaty i coraz to nowsze i bardziej innowacyjne kierunki studiów dostarczają licznych możliwości i narzędzi do poszerzania swoich kompetencji.
Łatwo jest jednak zatracić się w gąszczu licznych inspiracji, zachęt i reklam promujących kolejne sposoby na robienie czegoś szybciej, lepiej, efektywniej. Dlatego, zanim ulegniemy presji bycia „najlepszą wersją siebie”, warto uświadomić sobie pułapki, które mogą nas doprowadzić do stresu i wypalenia, jeśli w porę nie przyjrzymy się temu, co nas faktycznie motywuje do rozwoju.
1. Wieczna pogoń za „najlepszą wersją siebie”
Wobec dominującej narracji, zgodnie z którą „kto stoi w miejscu, ten się cofa” lub „kto się nie rozwija, ten się zwija”, prędzej czy później wiele osób wpada w pułapkę poczucia bycia niewystarczającym.
Zaczynamy porównywać się z innymi i czuć, że coś jest z nami nie tak i nie jest nam już dobrze z tym, co jest. W konsekwencji oddalamy się od swojej natury, podważamy nasze kompetencje, do tego rośnie w nas potrzeba bycia „kimś”, osiągania kolejnych sukcesów, dorównania oczekiwaniom rynku, pracodawcy, rodziny czy znajomych, a także wyróżnienia się spośród, często wyimaginowanej, konkurencji.
Także w tym obszarze może pojawić się w nas FOMO, czyli Fear of Missing Out – lęk przed przegapianiem ważnych wydarzeń lub możliwości, które mogą przynieść nam sukces lub rozwój.
2. Poleganie na zewnętrznych autorytetach
W erze nieustannego samorozwoju łatwo ulec iluzji, że odpowiedzi na nasze wyzwania zawodowe i osobiste leżą w rękach zewnętrznych autorytetów – trenerów, autorów czy influencerów. Każdy z nich oferuje własne recepty na sukces, od „pięciu kroków do pewności siebie” po „sekrety efektywnego przywództwa”. Jednak, kiedy zaczynamy wierzyć, że ktoś z zewnątrz wie lepiej, oddajemy innym sprawczość. Bezrefleksyjnie przyjmujemy cudze rady, nie weryfikując ich ze swoimi wartościami, potrzebami i sytuacją. W ten sposób tracimy kontakt z własnym wewnętrznym głosem i zamykamy sobie drogę do samopoznania, a zewnętrzne rozwiązania i tak nie przynoszą oczekiwanych efektów.
3. Pułapka perfekcjonizmu
Dążenie do doskonałości, chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się pozytywnym celem, w rzeczywistości może zaszkodzić procesowi rozwoju osobistego. Perfekcjonizm powoduje, że ciągle odrzucamy to, kim jesteśmy już teraz i zatracamy przez to swoją unikalność. To często łączy się z niskim poczuciem własnej wartości i przekonaniem, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy i żeby tacy być, to musimy osiągnąć perfekcję.
Jednak, kiedy stawiamy sobie niewykonalne zadania, łatwo jest utracić motywację, poczucie spełnienia i radość z małych sukcesów. Zamiast tego pojawia się lęk przed porażką, który paraliżuje nasze działania i blokuje wrodzoną kreatywność, ciekawość świata i chęć eksperymentowania. To wszystko sprawia, że narzucamy sobie jeszcze większą presję w dążeniu do poprawy swoich umiejętności, wiedzy i osiągnięć. Pojmowanie postępu w ten sposób w efekcie przynosi odwrotne skutki – rozczarowanie, frustrację, brak poczucia własnej wartości i satysfakcji z życia zawodowego.
4. Nadmierna analiza i potrzeba naprawiania
Dość powszechną pułapką rozwoju osobistego jest myślenie, że jeśli będziemy stale pracować nad sobą, to rozwiążemy wszystkie nasze problemy. Nasza kultura hołduje idei naprawiania, zmieniania i radzenia sobie z trudnościami. Na każdy ból trzeba znaleźć lekarstwo, na każdy problem rozwiązanie.
Niestety w natłoku różnych opcji i informacji, przestajemy żyć w tu i teraz, i zamiast tego spędzamy czas na ciągłym analizowaniu swoich emocji, relacji czy decyzji oraz doszukiwaniu się kolejnych problemów i obszarów do poprawy. Także u innych, co grozi dodatkowym stresem, frustracją, a czasem także utratą relacji. W efekcie życie staje się ciężarem, a nie przygodą do przeżycia, a my tracimy wiarę w swoją szansę na szczęście.
5. Brak odpoczynku od samodoskonalenia to prosta droga do wypalenia
Ciągła praca nad sobą może być męcząca. Nadmierna ilość dostępnych materiałów o rozwoju osobistym może prowadzić do przeciążenia i dezorientacji. Często próbujemy robić wiele rzeczy na raz: wprowadzamy nowe zasady i stawiamy sobie następne cele i zadania. Niekiedy kolejne weekendy spędzamy na studiach podyplomowych, nie pamiętając nawet, kiedy ostatnio byliśmy na urlopie.
I tak, zamiast czuć się spełnionym, czujemy się przytłoczeni ilością zadań i stajemy się więźniem własnego kalendarza. Jeśli bowiem każdego dnia mamy poświęcić czas na afirmacje, wizualizacje, analizę emocji czy planowanie kolejnych kursów i szkoleń, to gdzie pozostanie miejsce na zwykłe życie, czas na nudę, czy kontakt z naturą? Czasem godzinny spacer w lesie da nam więcej spokoju, wglądów i refleksji oraz zadowolenia z życia, niż kolejny poradnik Mindfullness.
Jak znaleźć własną drogę do siebie?
Rozwój jest ważny dla wielu z nas. To dzięki niemu zdobywamy nowe umiejętności i doświadczenia, budujemy pewność siebie i realizujemy cele. Warto jednak uważnie przyjrzeć się temu, czego od siebie oczekujemy w procesie rozwoju.
Należy pamiętać, że rozwój to nie tylko ciężka praca, dyscyplina i nieustanne doszkalanie się. To przede wszystkim droga do lepszego poznania samego siebie. Jej punktem wyjścia jest zrozumienie własnych potrzeb, pragnień, wartości i talentów, ale też uświadomienie sobie, co nam służy, a co nam szkodzi. Aby to było możliwe, potrzebujemy zatrzymania, chwili refleksji i uważności na to, co naprawdę ważne.
To właśnie zatrzymanie, a nie wyścig z samym sobą, wspiera nas w głębszym samopoznaniu. Warto wtedy skierować uwagę do wewnątrz i wsłuchać się w swój własny głos, który jest naszym najlepszym drogowskazem.
Dzięki takiemu podejściu możemy dokonywać mądrych wyborów i rozwijać się we własnym tempie, w zgodzie ze sobą. Warto przy tym uczyć się dostrzegać nie tylko wielkie transformacje, ale też drobne codzienne momenty – te, które dają nam radość i poczucie sensu. Życie w swojej codzienności daje nam mnóstwo okazji do wzrostu. I warto z nich korzystać.