I Edycja →

(U)ważna zmiana. Jak się do niej przygotować?

    Od jakiegoś czasu patrzę na życie jakag na drogę – nie autostradę, ale ścieżkę, górski szlak przez codzienność. To pozwala mi rozkładać siły, doceniać tu i teraz, widząc trudności mieć pewność, że one przeminą. Ale też czerpać z życia i zmienności. Bo raz jest słońce, raz deszcz. I jedno, i drugie jest potrzebne.

    I tu zaczynamy dotykać tajemnicy życia. Tego, że „jedyną pewną rzeczą jest zmiana”, co zauważył już Heraklit z Efezu w 500r p.n.e. Zmienność jest naturalnym prawem przyrody – pory roku, cykl dnia i nocy, pogoda. Ale też immanentną częścią rozwoju człowieka – wystarczy spojrzeć na skok rozwojowy, jaki dzieje się w pierwszym roku życia dziecka. A „człowiek uczy się całe życie” jak mówi jedno z naszych powiedzeń – co by oznaczało, że zmienność rozwojowa towarzyszy nam całe życie.

    Co zatem sprawia, że jesteśmy niechętni zmianom?

    Po pierwsze, nawyki. Od urodzenia obudowujemy się murem różnych przyzwyczajeń – począwszy od pór posiłków i snów, poprzez wybór zawsze tej samej ścieżki do szkoły, pracy, siadanie zawsze w tym samym miejscu przy stole, aż po oczekiwanie, że te nawyki zostaną z nami zawsze.

    Po drugie, wygoda. Oczywiście jest to skrót myślowy, ale ludzki mózg jest tak skonstruowany, że ucieka od bodźców powodujących dyskomfort i cierpienie, a kieruje nas w kierunku bezpieczeństwa i wygody. Trochę jak z zebrą, która jest atakowana przez lwa – ucieka, a potem szuka schronienia i spokojnego miejsca na poskubanie trawki. To jest dla nas korzystny mechanizm regulujący system emocji, ale oczywiście nierealne jest okopanie się jedynie w tym, co wygodne, spokojne i bezpieczne. Bo do życia potrzebujemy też działania, a nawet odrobinę stresu.

    Po trzecie, wychowanie i kultura.  A dokładniej to, jakie wzorce wykształciliśmy w sobie dotyczące podchodzenia do zmiany. Czy spokojne, czy lękowe, czy niechętne?  Paradoksalnie niektórzy nie chcą żadnych zmian, nawet takich na lepsze – to nie jest na poziomie uświadomionym, ale bardziej na poziomie przekonań. Awans, to problem. Zwolnienie z pracy, to też problem. To w jakim miejscu i w jakiej kulturze Cię wychowano, ma zatem równoznaczny wpływ na Twoją pierwszą automatyczną reakcję.

    I w tym miejscu zapraszam się do pierwszej refleksji z uważnością.

    Zatrzymaj się na chwilę i poczuj odpowiedzi na poniższe pytania? Pojawią się słowa albo odczucia w ciele, albo jakieś emocje się odkryją przed Tobą. Zobacz, poczuj, doznaj:

    • Jak na Ciebie wpływa słowo zmiana?
    • Co czujesz jak słyszysz słowo „zmiana”?
    • Czy pojawiają się jakieś myśli w skojarzeniu z pojęciem „zmiana”?

    Bardzo jestem ciekawa co u Ciebie się pojawiło, ale typowa konstelacja myśli i emocji biega wokół – niepewności, oporu, lęku, zaprzeczeniu faktom, czasem wręcz frustracji i agresji. Bywa jednak, że dominuje radość lub ekscytacja. Bo oczywiście wszystko zależy od tego, jaki kontekst pojawił się w konotacji z tym słowem i jak nawykowo to wygląda u Ciebie.

    Jak zatem harmonijnie przygotować się do zmian?

    Wierzę, że w większości przypadków możemy wyćwiczyć nasz mózg do tego, aby do zmian podchodzić spokojnie, krok po kroku, z cierpliwością i łagodnością. W przypadku zdarzeń traumatycznych, może być jednak potrzebne wsparcie profesjonalistów. Natomiast skupiając się na nabywaniu nowych kompetencji, zmianie pracy, rozwoju pasji, to mamy moc w sobie, aby nauczyć się harmonijnego podchodzenia do zmian.

    Neuropsychologia przychodzi nam tutaj z pomocą udowadniając, że nasz umysł jest neuroplastyczny, a to znaczy, że może się nauczyć nowych, korzystnych sposobów reagowania na różne sytuacje. Też na zmiany.

    Oczywiście jak z przygotowaniem do maratonu – czytanie o tym, to za mało, trzeba zacząć ćwiczyć umysł.

    Jakie kompetencje zatem warto ćwiczyć? Forbes nazywa jest umiejętnościami liderskimi, więc przyjrzyjmy im się jako CEO naszego własnego życia.

    1. Mindfulness – uważność na siebie, innych

    Jak rozmawiam ostatnio z firmami, w szczególności z działami HR, to mam wrażenie, że już wszyscy o tym słyszeli. Ale jak rozmawiam potem z pracownikami tych samym firm, to ludzie jednak coś tam słyszeli, ale nie wiedzieli o co w tym chodzi.

    Mindfulness czyli świadomość tego, co się dzieje wtedy, kiedy to się dzieje, z akceptacją i bez preferencji, to sztuka życia i bycia, której ojcem jest Jon Kabat Zinn. Zapoczątkował on bowiem treningi uważności pod kątem redukcji stresu na pacjentach z tzw. PTSD, czyli obciążonych post-traumatycznym stresem. Stworzył on je na bazie medytacji buddyjskich, ale bez religijnego aspektu. Można powiedzieć, że odsekularyzował to, co sprawdza się w tradycjach wschodu do treningu umysłu.

    Sztuka uważnego życia to nic innego jak, nauka:

    • uspokajania chaosu w głowie – czyli natłoku myśli, z którym każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu się mierzy
    • radzenia sobie ze stresem poprzez różne ćwiczenia relaksacyjne, ale też umiejętność zatrzymywania się w „tu i teraz”
    • akceptacji siebie, ale też innych oraz tego co przynosi życie, z otwartością
    • poszerzania życzliwości do siebie i innych
    • słuchania siebie, swoich potrzeb, ale też innych i ich potrzeb
    • nazywania emocji i oswajania ich w kontekście myśli, które je poprzedzają, napięć w ciele oraz ich przemijalności
    • wdzięczności i poszukiwania tego, co dobre, sprzyjające nam, innym, planecie

    Jak widać otwartość na nauczenie się tego w sposób metodyczny, przećwiczenie wzdłuż i wszerz, może być wręcz fundamentem do budowania spokoju w sobie. Te kompetencje przy zmianie sprawią, że dużo łatwiej będzie nam się zatrzymać, odpuścić drenujące myśli i podejść z koncentracją do tego, co się dzieje i do planowania działań.

    1. Otwartość na nowe wyzwania

    Nie bez kozery niektórzy mówią, że za 10 lat będą prace, o których dzisiaj nikt jeszcze nie wie. Jest to jedna z konsekwencji m.in. rewolucji związanej ze sztuczną inteligencją oraz rozwoju businessów internetowych.

    Nie ma możliwości zatem żyć i być osadzając się w strefie komfortowych nawyków. Bo, jak wiadomo, rozwój dzieje się na granicy tego, co znane, a tego co nowe.

    Ja zachęcam do tego, aby postawić sobie wyzwanie przełamywania drobnych nawyków każdego dnia, w usystematyzowany sposób:

    1. Przełamywanie rutyny (jednego dnia pójście inną drogą do pracy, a kolejnego zjedzenie zupy na śniadanie itp.) – tak, aby mózg uczył się, że inne znaczy ciekawe
    2. Reagowanie „to ciekawe” – jak ktoś proponuje coś na pozór dziwnego, albo dziecko zachowuje się „nie tak”, szef prosi o coś, czego nie chcemy zrobić, to trenujemy pierwszą reakcję pt. „to ciekawe’. Te słowa mają taką moc, że dają możliwość prześledzenia tego, jakie emocje się w nas aktywują i adekwatniejszej reakcji do sytuacji po chwili
    3. Zrobienia w końcu tego czegoś – pomalowania włosów na niebiesko, nauczeniu się tańca, śpiewu, otworzeniu się na nowe
    4. Ćwiczenia RKSA – czyli random acts of kindness, czyli oferowania pomocy, dawania nawet drobnej życzliwości
    5. Dosłownegoćwiczenia mózgu – pisania heiku (krótkie wiersze), robienia zagadek logicznych, krzyżówek, chodzenia na wystawy, czytania wierszy, przełamywania dotychczasowych schematów, aby mózg uczył się elastyczności i adaptacyjności (tak jak to bywało w szkole)

     

    1. Życie z ikigai, czyli odnalezienie swojego sensu i pasji

    O tym już mówił Yalom, to jest podstawą logoterapii i fundamentem szczęśliwego życia, a także jest w dna japońskiej filozofii długowieczności. To forma przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu i życiowemu.

    W skrócie to pasja, taki energizer. To jest to coś, co kiedy robisz aż czujesz wyrzut serotonimy, czyli szczęścia i przyjemności. Dla jednych to może być gotowanie, sprzątanie, kopania ogródka, nauka czegoś, tańczenie, bieganie, naprawianie skuterów itp.  I to też coś czym chętnie dzielimy się z innymi – np. pieczenie ciasta na urodziny, albo pomaganie jak coś się dzieje, albo ich rozbawianie, inspirowanie. I to jest też to coś, na czym kiedyś może będziemy mogli zarabiać.

    Nawet jeśli pasja dzisiaj nie może być źródłem dochodów, to warto ją mieć, pielęgnować, bo to równoważy stres i dyskomfort pracowy czy życia codziennego.

    1. Dbanie o odporność psychiczną

    Jak te powyższe punkty złożymy w jedno, to zobaczymy, że one się wzajemnie równoważą. Paul Gilbert opisał te punkty jako część systemu regulacji emocji człowieka, którą to po części dziedziczymy od ssaków, a po części wykształconą w procesie rozwoju homo sapiens.

    I tak nasz system regulacji emocji składa się:

    • z funkcji ochronnej, która to aktywuje nas do działania w przypadku zagrożenia – ucieczki, zamrożenia, schowania się. U homo sapiens, to też sytuacje postrzegane jako stresogenne czyli np. wyzwanie w pracy, deadline, dowiezienie targetów, zmiana pracy
    • z funkcji popędowej, która motywuje nas do działania, aby zdobyć pokarm, mieć potomstwo, ale też u homo sapiens, aby realizować pasje, spełniać marzenia, wyjechać na wycieczkę marzeń, czy zmienić pracę
    • z funkcji ukojenia, którą jest nic innego jak uspokojenie, nic nierobienie, odpoczynek po aktywacji pozostałych dwóch (tutaj może być kąpiel, medytacja, bycie zaopiekowanym, siedzenie na leżaku)

    Dbając o odporność psychiczną, ważne jest, aby zadbać o te 3 punkty w naszym życiu, a w szczególności życie z sensem i dobry odpoczynek oraz ukojenie. Bo właśnie o tym najczęściej zapominamy nie dając sobie na to czasu. Przy zmianie i stresie związanym ze zmianą, niepokojem, ten punkt jest jeszcze ważniejszy dla zachowania spokoju w sobie i koncentracji na działaniu.

    Powodzenia w procesie zmiany.

    Agnieszka Jaskiewicz

    Trenerka Mindfulness i Ikigai / Marketingowiec z 20-letnim doświadczeniem w korporacjach i start’upach / Założycielka przestrzeni Art of Mindful Living

    Udostępnij

    Dołącz do kampanii, i zadbaj o zdrowie swoich pracowników

    Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.