Blisko siebie – czyli tam, gdzie zaczyna się rozwój

28 października 2025

W świecie, który coraz głośniej nagradza tempo, skuteczność i perfekcyjnie dopasowane maski, coraz częściej gubimy najważniejszą relację – relację z samym sobą.

Zajęci rolami, celami i oczekiwaniami, uczymy się reagować szybciej, działać sprawniej, planować więcej. Ale w tym pośpiechu przestajemy słyszeć własny głos – ten cichy, lecz nieomylny, który prowadził nas, zanim nauczyliśmy się zadowalać innych.

„Być blisko siebie to najpierw zauważyć, że przez lata oddalaliśmy się niepostrzeżenie.”

„Rozwój Osobisty 3.0”, Jolanta Bujnowska



Dlatego pierwszy krok w rozwoju nie prowadzi na zewnątrz – ku kolejnym celom – lecz do wewnątrz. Tam, gdzie zaczyna się słuchanie. Bo nie można odnaleźć swojej drogi, jeśli nie słyszy się własnego głosu.

Zatrzymać się, by usłyszeć

Bliskość ze sobą to nie modna fraza ani romantyczny postulat. To codzienna praktyka uważności, czułości i odwagi, by naprawdę stanąć twarzą w twarz z własnymi emocjami.
Nie tymi „poprawnymi” czy „efektywnymi”, ale prawdziwymi – czasem niewygodnymi, chaotycznymi, nie do końca nazwanymi. Czasem wystarczy jedna chwila zatrzymania, by odkryć, że pod powierzchnią naszych działań kryje się coś więcej: potrzeba uznania, lęk przed oceną, tęsknota za spokojem.

Za słowem „muszę” często stoi „boję się zawieść” albo ciche „chcę, żeby ktoś mnie zobaczył”. To właśnie w takich momentach – między jednym mailem a westchnieniem – zaczyna się prawdziwe spotkanie ze sobą.

Badania psychologiczne potwierdzają, że samoświadomość to fundament zdrowia emocjonalnego. W publikacji Harvard Business Review Tasha Eurich zwraca uwagę, że tylko 10-15% ludzi faktycznie ma wysoki poziom samoświadomości, choć większość wierzy, że go posiada. Oznacza to, że żyjemy, działamy i podejmujemy decyzje, nie rozumiejąc, co naprawdę nami kieruje. A brak tej świadomości – jak podkreśla Eurich – sprawia, że rozwój staje się ślepym biegiem w niewłaściwym kierunku.

Kiedy zaczynasz słuchać siebie, ciało i umysł zaczynają się ze sobą porozumiewać. I właśnie wtedy odkrywasz, że rozwój to nie tylko ruch naprzód, ale także umiejętność zatrzymania się.

Rozwój, który nie wyklucza odpoczynku

Przez lata wmawiano nam, że rozwój to nieustanny wzrost, że trzeba być lepszym, bardziej, dalej. W tym paradygmacie nie było miejsca na pauzę, słabość ani odpoczynek.

Ale prawdziwy rozwój nie przypomina wykresu wzrostu gospodarczego. Potrzebuje tak samo fazy ruchu, jak i momentu zatrzymania. Odpoczynek nie jest zaprzeczeniem rozwoju – jest jego naturalną częścią. Bez regeneracji nie ma trwałego wzrostu.

Jak pokazują badania nad neuroplastycznością mózgu, to właśnie w stanie wyciszenia i spowolnienia mózg konsoliduje nowe połączenia nerwowe, dzięki którym powstają wglądy, decyzje i zmiany. Czasem największy postęp pojawia się nie wtedy, gdy działamy, lecz gdy wreszcie pozwalamy sobie nie działać.

To właśnie w odpoczynku dojrzewają nasze decyzje. To w ciszy umysł porządkuje to, co wcześniej było tylko hałasem. A ciało – które tak często pomijamy w procesie rozwoju – staje się naszym sojusznikiem, nie przeszkodą.

Zatrzymanie otwiera przestrzeń na coś jeszcze głębszego – na łagodność. Bo kiedy przestajemy siebie poganiać, pojawia się miejsce na zrozumienie. A z niego rodzi się czułość.

Czułość jako kierunek

Czułość wobec siebie to nie słabość – to najczystsza forma odwagi. Bo wymaga, byśmy zobaczyli siebie bez zbroi. Bez idealnych wersji, bez perfekcyjnych ról.

To akt odwagi, w którym przestajemy udowadniać swoją wartość światu – i zaczynamy po prostu być.  Psycholożka dr Kristin Neff, autorka koncepcji self-compassion, wykazała, że osoby, które potrafią odnosić się do siebie z życzliwością, rzadziej doświadczają wypalenia, szybciej wychodzą z kryzysów emocjonalnych, a ich relacje z innymi są bardziej empatyczne i trwałe.

Czułość wobec siebie to właśnie wrażliwość w działaniu – gotowość, by stanąć po swojej stronie także wtedy, gdy coś się nie udało. Nie chodzi o pobłażanie sobie, lecz o uznanie własnej ludzkiej natury: to świadomość, że każdy popełnia błędy, doświadcza lęku i niepewności, ale to nie odbiera mu prawa do miłości i szacunku.

I właśnie tu dzieje się coś niezwykłego – gdy uczysz się być dobrą dla siebie, zaczynasz inaczej widzieć świat.  Czułość, która płynie do wewnątrz, z czasem wypływa na zewnątrz.

Blisko siebie – bliżej innych

Paradoksalnie, im bardziej jesteśmy blisko siebie, tym bliżej stajemy się innych ludzi. 

Bo dopiero gdy umiemy być dla siebie życzliwi, przestajemy oczekiwać, że to świat będzie nas wciąż naprawiał, potwierdzał i doceniał. Relacja z sobą staje się wtedy punktem wyjścia do wszystkich innych relacji – bo z pustego kubka nie nalejesz, a z pełnego można się napić.

Kiedy jesteśmy w kontakcie z własnymi emocjami, łatwiej nam rozumieć emocje drugiego człowieka. Nie reagujemy już z poziomu lęku, kontroli czy porównania, lecz z poziomu ciekawości i współodczuwania. To właśnie w tym miejscu pojawia się prawdziwa empatia – nie wyuczona, lecz naturalna.

Badania prowadzone w Stanford Center for Compassion and Altruism Research and Education (CCARE) pokazują, że praktyka compassion training (czyli rozwijanie współczucia wobec siebie i innych) zwiększa poczucie więzi społecznej, obniża poziom stresu i przeciwdziała wypaleniu emocjonalnemu.

Bliskość z innymi to tylko odbicie relacji z samą sobą. I właśnie w tym lustrze zaczyna się prawdziwy rozwój – nie w kolejnych osiągnięciach, ale w powrocie do siebie.

Tam, gdzie zaczyna się rozwój

Rozwój osobisty to nie linia prosta w stronę ideału. To droga – czasem kręta, czasem pełna zawahań, ale zawsze prowadząca w głąb. Nie zaczyna się od planów, narzędzi czy kolejnego kursu. Rozwój przestaje być projektem, a staje się procesem, gdy przestajemy naprawiać siebie, ale koncentrujemy się na poznawaniu, rozumieniu, budowaniu relacji z tym, kim naprawdę jesteśmy. Nie chodzi o to, by stać się kimś innym – ale by przestać się oddalać od siebie.

Każdy etap tej drogi – nawet ten pełen zwątpienia – ma sens. Bo prawdziwa zmiana rzadko przychodzi w formie olśnienia. Częściej przypomina szept, który z czasem staje się głosem, a potem wewnętrznym spokojem, który już nie potrzebuje dowodów.

„Tu, gdzie jesteś, już wystarczy, by zacząć naprawdę być.”

„Rozwój 3.0”, Jolanta Bujnowska

W artykule wykorzystano odniesienia do książki „Rozwój osobisty 3.0 Jak się rozwijać i znaleźć swoją drogę” Jolanty Bujnowskiej.
Więcej o książce na stronie: jolantabujnowska.pl

Udostępnij:
Przeczytaj więcej